niedziela, 19 stycznia 2014

Sto lat tramwaju, czyli wspomienia na nadzielę

Wiecie, że ochocka linia tramwajowa ma prawie sto lat? Przeczytajcie felieton o historii tramwaju, napisany przez największego fana komunikacji szynowej - Kubę :)



Sto lat temu jeździliśmy już tramwajami po Ochocie. Kilka lat przed pierwszą wojną światową, a mianowicie w roku 1908, uruchomione zostały pierwsze linie tramwajów elektrycznych w stolicy. I chociaż z początku torowiska obejmowały jedynie symboliczną część dzisiejszej Ochoty (tramwaje docierały tylko do placu Zawiszy), po odzyskaniu przez Polskę niepodległości linia tramwajowa „wjeżdżająca” w dzielnicę stała się jedną z priorytetowych w głowach miejskich planistów.

Ochota należy do tych mniejszych i starszych dzielnic Warszawy. Mamy największą gęstość zaludnienia. Mało kto się zastanawia (mi do niedawna w ogóle nie przyszło do głowy, żeby to sprawdzić!) nad tym, kiedy pierwszy tramwaj pojechał w kierunku Okęcia. A jak wyglądałoby życie na Grójeckiej bez tramwajów? A co by było gdyby… ich nie było? Na pewno ciężko jest wyobrazić sobie Ochotę bez linii tramwajowej. Wpłynęła ona znacząco na jej rozwój. Nie tylko po drugiej wojnie, kiedy to całe miasto musiało podźwignąć się ze zgliszczy i wojennych ran. Gdyby tramwaju na Grójeckiej nie było wcześniej – odrodzenie Ochoty mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, byłoby trudniej przywrócić tutaj życie. 

W głąb Ochoty tramwaje wjechały w 1921 roku. Tuż po pierwszej wielkiej wojnie, w nowej Warszawie, w Polsce. Wcześniej było to przecież miasto pod zaborem. Już wtedy Ochota rozwijała się intensywnie, aby zasłużyć na miano pięknej, nowoczesnej dzielnicy. Zapewne tylko nieliczni jadąc dzisiaj na Okęcie (obecnie P+R Aleja Krakowska) przez centrum Ochoty myślą nad tym ile ten tramwaj tutaj istnieje. A okazuje się, że dawną Aleją Grójecką i Szosą Krakowską jeździmy już prawie 100 lat! Kawał czasu… I historii. 

Kiedyś pomyślałem, że Ochota to taka „zupa” – wszystko się tutaj miesza: kulturowo, architektonicznie, społecznie… Jedziemy tramwajem od Dworca Centralnego. Czemu tam zaczynamy naszą podróż? To takie najściślejsze centrum Warszawy. I nie każdy wie, że Ochota zaczyna się już tam – gdy już miniemy dworzec, jesteśmy na Ochocie. Wyjrzyjmy przez lewe okno – to już Ochota. Tak blisko Centrum. Ostało się jeszcze kilka zabytkowych kamienic, które widziały jeszcze na co dzień pojazdy, które my widujemy już tylko w wakacje na turystycznej linii tramwajowej T, obsługiwanej przez wagony zabytkowe. Zanim dojedziemy do placu Zawiszy widzimy pierwsze bloki – po wojnie budowano w nowoczesnym ówcześnie stylu. Wjeżdżamy w Grójecką. Trochę starszych budynków na przemian z młodszymi. Ciekawie, każdy inny. Po drodze pl. Narutowicza. Tu od 1925 mamy drugą ochocką nitkę tramwajową – na ulicy Filtrowej. Wtedy nikomu się jeszcze nie przyśniło,  że tuż przy kościele wyrośnie wątpliwie piękny budynek zakładu pogrzebowego. 

Zostawmy jednak spory, jedźmy dalej. Gdy miniemy Wawelską po prawej stronie widzimy osiedle Ochota I. Typowa architektura lat pięćdziesiątych, równolatkami tych budynków są (były?) stare wagony typu 13N, wpisane w obraz Warszawy słynne parówki. Słyszę właśnie w głowie to ich typowe huczenie, trochę wspomnień z dzieciństwa, gdy ich dźwięki uniemożliwiały zaśnięcie (albo były bardzo skutecznym budzikiem!). Dalej Banacha, Dickensa, Korotyńskiego… Bloki, bloki, bloki. Powstały w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, osiemdziesiątych. Wtedy powstawały jeżdżące jeszcze po Warszawie wysokopodłogowe „pudła”, zwane też „akwariami”. Jeszcze przez lat kilka nimi pojeździmy. A właśnie… Minęliśmy Halę Banacha! Kiedyś, kiedy nie było pętli na Banacha (bo nie było ulicy Banacha), tramwaje zawracały na terenach obecnego bazaru. A po drugiej stronie Grójeckiej, na ulicy Opaczewskiej… istniała zajezdnia! Teraz nie ma śladu ani po pętli, ani po zajezdni. To nic, jedźmy dalej. Obecna Ochota zaraz się skończy, jednak widać nowoczesność – nowe bloki, wiejące luksusem, które będą na pewno wspominać jako swoich rówieśników tramwaje typu Swing czy Jazz, których dostawy do Warszawy wkrótce się rozpoczną. 

I tyle. Mała wielka rzecz w małej dzielnicy. Tylko tramwaj i aż tramwaj. Nie wiem, jak wyglądałaby dzielnica bez niego. Dzielnica tak bliska Śródmieścia, w której o metro jak na lekarstwo. I jedyny ślad na dalszy rozwój znajdujemy przy pętli pod szpitalem na Banacha. Wszystkie tramwaje zjeżdżają w prawo, aby wjechać na perony, zawrócić i kontynuować wożenie pasażerów. Jednak istnieje kilkadziesiąt metrów dającego nadzieję na rozwój ślepego toru, w stronę Pola Mokotowskiego. Może przy okazji setnych urodzin tramwajów na Grójeckiej pojedziemy przez Ochotę nową linią przez Banacha i Bitwy Warszawskiej 1920r.? I otworzymy nowy rozdział w historii?


fot. zbiory NAC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz