Dzisiaj różne ciekawostki ze świata zagranicznych linii tramwajowych przygotował dla Was nasz motorniczy Kuba:
Linia tramwajowa nr 2,
która obecnie jest najkrótszą linią tramwajową w Warszawie i łączy Młociny z
Białołęką, jeździła niegdyś do Wilanowa? A potem przez wiele lat z Bielan przez Broniewskiego,
Marszałkowską i Ochotę na Okęcie (potem na Banacha)?
Linia tramwajowa nr
20, która jeździ jedynym w Warszawie malowniczym jednotorowym odcinkiem na
Boernerowo zaczynała przez ponad 50 lat swoje kursy na Ochocie? Obecnie łączy
Bemowo z Żeraniem FSO.
Wakacyjna linia tramwajowa
T, którą obsługują zabytkowe wagony, od początku swojego istnienia (1996) odjeżdża
z Ochoty? Przeważnie z placu Narutowicza, incydentalnie z placu Starynkiewicza.
Kiedyś słyszałem, że
we Lwowie obowiązuje układ tramwajowy jeszcze sprzed wojny. Okazało się, że
przez ponad ostatnich 70 lat dokonywano różnych zmian, nie ingerowały one
jednak w ogólny układ lwowskiej komunikacji szynowej. Konieczne były rozbudowy,
drobne przetasowania. A istnieje tam tylko 10 linii. Wyobraźmy sobie, że w
Warszawie funkcjonuje 10 linii tramwajowych dramat!
No dobra, Lwów przy
liczbie niespełna 800 tys. Mieszkańców stanowi około połowę ludności Warszawy.
A jeśli by spojrzeć na całą aglomerację ⅓ lub może nawet ¼. My mamy
jeszcze kolejkę miejską, metro. Jedną linię, póki co. A Wiedeń ma ich 5.
Stolica Austrii nie wyprzedza, co prawda Warszawy super nowoczesnym, wypasionym
taborem, wśród tramwajów nie znajdziemy pojazdów Swing, Jazz, Samba, Quickstep
czy Ramba Zamba, a w wagonach Siemensa zawsze otwierają (i zamykają) się drzwi;
jest to jednak centrum tradycji, smaku i stylu, gdzie dba się o porządek i nie
niszczy wszystkiego dookoła. W Warszawie już też, na szczęście, nie. Kto widział,
ten wie (a kto nie widział, temu życzę, żeby zobaczył), że wyglądające na
podstarzałe tramwaje wiedeńskie nadają temu miastu dużo klimatu. Dzięki
niepisanej zasadzie poszanowania mienia publicznego mogą one tam służyć w
(prawie) pierwszej świeżości przez wiele lat.
Dlaczego o Wiedniu? To
raj zrównoważonego transportu. Pod wieloma względami podobny do Warszawy. Łączy
nas podobna liczba mieszkańców, oba miasta rozlewają się na zbliżonej powierzchni.
Zbliżona jest także liczba linii tramwajowych. Może to nieco dziwić, bo przecież…
Hm, tyle samo ludzi (mniej więcej), 5 linii metra (Ubahn), o wiele lepiej rozwinięty
system kolejki miejskiej, mimo klimatu właściwie niezawodny (Sbahn), a liczba
tramwajów wcale nie mniejsza. Komunikacja szynowa to kręgosłup tamtejszego układu
komunikacyjnego. Autobusy to uzupełnienie całej układanki. Wiedeńskie linie
tramwajowe, podobnie jak lwowskie, jeżdzą na stałych trasach od wielu lat.
Uczepiłem się dzisiaj
trochę tej “tradycji na torach”, to prawda. Warszawa rozwija się z inną prędkością
w porównaniu do obu miast. Rozbudowa metra wymusza wiele zmian komunikacyjnych,
autobusowych i tramwajowych. Świętowaliśmy przed chwilą dziewiętnastą rocznicę
uruchomienia podziemnej kolejki w Warszawie (czemu ona jest tylko podziemna?!).
Każde jej wydłużenie wymagało szereg zmian warszawskiego układu
komunikacyjnego. Za chwilę będzie kolejna linia, kolejne zmiany. Jesteśmy świadkami
Warszawy rozwoju, Warszawy zmian. I jeszcze przez wiele lat będziemy, mam
nadzieję. Żeby chociaż trochę sprostać oczekiwaniom pana Starzyńskiego sprzed
lat paru. A gdyby tak napisać przewodnik o zwiedzaniu Warszawy
widzianej z okien tramwajów? Ot, takie marzenie na początek tygodnia!